poniedziałek, 7 czerwca 2010

Stan rynku

Przepraszam za tak długie milczenie na blogu.
Porobiło się tyle problemów do rozwiązania, że nie mam czasu ani sił do analizowania rynku.
Na rynku światowym oraz rynku polskim jest taka masa negatywnych zjawisk i emocji, że wystarczyłoby na jedną wielką bessę. Rynek jednak wykazuje znaczną odporność. Odporność ta wynika z niskiego poziomu wycen. Oceniam, że rynek przezwycięży wszystkie słabości. W moim portfelu nic się nie zmieniło i dalej utrzymuję pełne pozycje.
Mam zamiar już niedługo wrócić do szczegółowych analiz po uporaniu się z problemami.
Życzę wszystkim zyskownych inwestycji i zysków z Taurona.
Pozdr
topol2

czwartek, 13 maja 2010

Akcjonariat obywatelski

Wejście PZU na pewno wpłynie na zachowanie rynku. Cena akcji na otwarciu na pewno rozczarowała. Należy zwrócić uwagę, że wpływ na cenę miały ostatnie wydarzenia. Jeśli rynki jednego dnia idą na dół o 10%, a następnego dnia rosną o taką wartość, to takie zjawisko podnosi ryzyko. Instytucje nie inwestują w perspektywie kilku dni. Poważne fundusze mają perspektywę kilku lat, a jednocześnie uwzględniają ryzyko średnioterminowe. Ostatnie wahania podnoszą skalę ryzyka. Tylko dlatego debiut należy uznać jako wyjątkowo ostrożny. Ważnym elementem były inwestycje światowych funduszy emerytalnych. Jest to zjawisko nowe, nieznane u nas od 1991 r. Jednak było to oczekiwane. Pisałem o tym w ubiegłym roku. Zjawiskiem towarzyszącym ofercie PZU są oczekiwania na wpływ ocieplenia stosunków z Rosją na naszą gospodarkę. To będzie element towarzyszący rynkowi polskiemu przez najbliższe 5 lat. To ważny element. Trzeba zwrócić uwagę, że ludzie z ulicy nie uciekali z akcji PZU za pół ceny, czego oczekiwali uczestnicy rynku. Ja poddaję się obecnie pod nastrój rynku i również dokonałem wyprz. Oczywiście, że nie wyszedłem po 360. Zacząłem po 351,20 i zakończyłem 3 zł wyżej, bo nie lubię kredytów. Myślę, że większość inwestorów wchodziło w PZU na kilku rachunkach, dlatego średni zysk inwestora należy ocenić na 3-5 tyś zł. Jest to niesamowity osiągnięcie, gdzie klęskę prywatyzacji PZU przekuto w sukces akcjonariatu obywatelskiego i utrzymanie kontroli państwa nad firmą.Szczególnie ma to istotne znaczenie w kontekście kontroli państwa nad jednym z najważniejszych OFE. Bardzo wskazane byłoby w chwili obecnej przeprowadzenie podziału PZU na OFE PZU oraz resztę działalności firmy. Poddanie ocenie rynku działalności jednego z ważnych funduszy emerytalnych byłoby zjawiskiem nad wyraz pozytywnym. Rozpisuję się na ten temat dlatego, gdyż to implikuje zachowanie rynku w następnych miesiącach. Obecnie w trakcie realizacji mamy ofertę Taurona. Przebieg oferty może być zdominowany przez "ruch 12 maja" związany z ofertą PZU. Trzeba zwrócić uwagę, że SP jest zdeterminowany, aby debiut odbył się przed końcem czerwca. Nie myślę, aby głównym motywem był termin wyborów. Prawdopodobnie kalendarz wyznaczyli analitycy. Chyba każdy widzi, że rynek winien poddać się korekcie przed początkiem września, która to data ma pewną magię. Myślę, że zdecydowana większość analityków oczekuje korekty w okresie letnim. Jednocześnie okres do czerwca wydaje się bezpieczny. Korekta w przewidywanym okresie wydaje się nad wyraz oczekiwana, jednak aby ona nastąpiła, przeszkodą jest aktualny poziom cen. Widać wyraźnie, że z tego poziomu rynek nie ma woli do korekty. Prawdopodobnie oferujący Taurona za wszelką cenę chcą uniknąć sytuacji, gdzie akcjonariusze mogliby ponieść straty. Mam zarzuty wobec zachowania się indeksu w Chinach. Muszę zwrócić uwagę, że obecny wzrost PKB Chin idzie z poziomu 8% w kierunku 17%. Nadal nie wydaje mi się, aby rynek chiński był przewartościowany. Na pewno nie mogę być uważany za analityka rynku chińskiego. Mam tylko swoje oczekiwania i jako człowiek spoglądający z bardzo daleka, mogę jedynie powtórzyć, że rynek chiński zawsze idzie swoją drogą. Gdyby jednak poddał się korekcie, to światowy rynek winien zareagować w ostatnie fazie.
Pozdr
topol2

niedziela, 2 maja 2010

Z historii kryzysów finansowych

Warto prześledzić, jaki wpływ mają kryzysy finansowe na rynek światowy. Przypomnę kryzys tajlandzki z 1997r. Na rynkach azjatyckich mieliśmy wówczas trend spadkowy, który trwał od ponad roku. Nikt na to nie reagował. Punktem zapalnym stała się dewaluacja tajlandzkiej waluty. Pociągnęło to za sobą Filipiny, Indonezję, Koreę. O Chinach wówczas nie słyszałem. Myślę, że dla gospodarki światowej miały znacznie mniejszą wagę od Tajlandii. Jednym z głównych objawów kryzysu był rynek nieruchomości, lecz prawdziwą przyczyną było przewartościowanie wszelakich aktywów. Indeksy padły na kolana. Polskie indeksy poszły w dół ponad 40% jak wodospad, mimo że tylko Stalexport sprzedawał do Tajlandii złom i trochę stali. Bux spadł ponad 30%, a dojrzałe rynki europejskie i amerykańskie kilkanaście procent.
Obecnie mamy problemy w Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Włoszech. Rynki zdecydowanie większe, a giełdy światowe całkowicie ignorują problem. Myślę,że brakuje najważniejszego czynnika, czyli przewartościowania aktywów.
Mamy nagonkę na euro. Mówi się o wyjściu paru krajów ze strefy euro, a nawet niektórzy sugerują, że również Niemcy wyjdą ze strefy.
A jak wygląda wykres długoterminowy EuroUsd?
Od 10 lat jest to jedna z najsilniejszych walut świata.Korekta rozpoczęła się w połowie 2008 i wtedy mieliśmy zejście do 1,24. Obecna faza korekty, która trwa nadal jest bardzo łagodna. Z powodu ostatnich problemów mieliśmy 3-krotne próby wybicia w dół poniżej 1,32 i jak na razie nic się nie dzieje.Podczas tych dwóch dni kryzysowych obroty na całej GPW w kilkanaście minut po otwarciu osiągały wartość kilkunastu mln zł. Wskazuje to, że wydarzenia ostatnich tygodni wyczyściły rynek z najbardziej strachliwego kapitału.

Chciałem zwrócić uwagę na kilka elementów z prospektu PZU. Oczywiste jest, że nie istniała potrzeba czytania prospektu, lecz chciałem zwrócić uwagę na jedynie ważne elementy. Na rezultaty firmy decydujący wpływ ma wynik na działalności lokacyjnej. Te wyniki za ostatnie 5 lat:
2005-3375 mln
2006-3466
2007-2646
2008- 580
2009-3469
Nie ulega wątpliwości, że na te wyniki decydujący wpływ miała koniunktura na GPW. Na pewno aktywa wynikające z rezerw lokowane były w bezpieczne papiery, lecz osiągnięte wyniki sugerują, że aktywa oparte na kapitałach własnych lokowane były w papiery ryzykowne. Teraz tych aktywów jest znacznie mniej i nie można spodziewać się fajerwerków na działalności lokacyjnej.
Dlatego wynik netto za I kw w wysokości 807 mln zł musiał zaskoczyć każdego. Jest to wynik kilkakrotnie wyższy niż można było oczekiwać. Jeśli nie jest to wynik przeniesiony z ubiegłego kwartału, to na wycenę akcji należy podejść zupełnie inaczej. Perspektywy działalności ubezpieczeniowej proponuję pominąć jako spam. Każdy ma na to swój pogląd. Mój jest akurat negatywny.
Jest jeszcze jeden element do wyceny, czyli OFE PZU. Aktualne aktywa OFE wynoszą ponad 27 mld zł. Ze względu na dobrą perspektywę rynkową, oraz wielkość napływających składek, roczny wzrost aktywów OFE można szacować na ponad 7 mld zł, który to wzrost winien się zdecydowanie zwiększać z roku na rok. Zyski OFE nie są na razie duże, jednak jest to firma o niedocenianych i stabilnych perspektywach. Dlatego tylko wartość OFE może być wyceniana na tyle, na ile wyceniono obecnie całą firmę. Warto również wspomnieć o TFI PZU.
Prawdopodobnie z powodu OFE nadsubskrypcja instytucji jest tak potężna i dotąd nieznana. Zapisały się wszystkie ważne instytucje i fundusze emerytalne.
Miałem zamiar pozbyć się akcji na pierwszej sesji, ale skoro wynik za I kw już mamy, więc czynnik strachu trochę się zmniejszył. Jednak wyczekanie do wyniku za IIkw uważam za zbyt duże ryzyko. Chciałem przypomnieć, jak przed 6 laty komentowano na forach zakup akcji PKO BP. Prawie wszyscy gracze oczekiwali, że motłoch będzie sprzedawał za pół ceny wyskakując z akcji przez okno. Tymczasem zysk przekroczył na początek 30%. Nie lepiej jest obecnie na PZU. Większość uważa, że ludzie stracą. Wydaje mi się, że jednak na akcje PZU nie załapali się jedynie "wytrawni gracze"
Życzę wszystkim dobrego debiutu.
topol2

czwartek, 8 kwietnia 2010

PZU inaczej

Zbliża się wydarzenie, czyli oferta PZU. Warto przyjrzeć się temu chociaż z daleka.
PZU w poprzednich latach było zdecydowanym liderem rynku. Zyski przez wiele lat były akumulowane. Blokowano wypłatę dywidendy, które to działanie prasa oceniała jako restrykcje wobec przeżywającego kłopoty finansowe Eureko. Działanie to dało rezultaty, gdyż zawartą ugodę można uznać jako wyjątkowe i niespodziewane ustępstwo holendrów. Zakumulowane zyski, to prawie 13 mld zł. Jednak, jeśli podzielimy te zyski przez ilość lat, wówczas osiągnięte rezultaty należy ocenić jako mizerne. Zysk za ostatni rok wyniósł 3,76 mld zł. Wyniki ubezpieczycieli w znacznym stopniu zależą od oceny zawiązanych rezerw. W tej branży wycena ta podlega w znacznym stopniu od uznaniowości. Od 3 lat zauważamy powstawanie znacznej konkurencji w branży. Zanotowaliśmy znaczną ekspansję konkurencji zagranicznej która rośnie w postępie geometrycznym. Ubezpieczając samochód prawie 2 lata temu osiągnąłem w innej firmie drastyczny upust w stosunku do oferty danej mi przez PZU. Chciałbym ubezpieczać się w polskiej firmie, lecz zaoferowane warunki nie dały mi wyboru. Zakumulowane zyski lokowane w racjonalny sposób musiały spowodować pomnożenie kapitału. Jednak to się już skończyło. Nie ma kasy. Teraz trzeba myśleć prawdopodobnie o niewielkim kredytowaniu. Po wypłacie dywidendy, oraz zsumowaniu zysku za ubiegły rok, kapitały PZU są wyceniane na 12 mld zł. Takie dane podają media. Nie wiem, czy wynoszą właśnie tyle, gdyż bilansu firmy nie widać. Takie kapitały są zdecydowanie małe w stosunku do skali prowadzonej działalności. Wystarczy wspomnieć, że kapitał własny Pekao wynosi 17,967 mld zł, czyli jest o 50% wyższy. Wynika z tego, że wartość księgowa akcji PZU wynosi około 139 zł. Warto nadmienić, że PZU planuje restrukturyzację. Planują zwolnić kilka tysięcy ludzi. Firma która się rozwija nie zwalnia ludzi. Prawdopodobnie mamy do czynienia z kurczącym się rynkiem. Nie wiadomo, czy będzie to proces systematyczny i długotrwały, tak jak w przypadku Agory, czy szybki i drastyczny. Czy walka konkurencyjna, oraz dramatyczny wypływ gotówki w postaci dywidendy pozwoli osiągać zyski?Jakie będą koszty restrukturyzacji i w którym kwartale będą zaciągnięte rezerwy na ten cel?
Niedawno widziałem wywiad z prezesem. Mówił o ewentualnych przejęciach, czyli istnieje mania wielkości. Sugerował, że firma ma możliwość(między innymi) kredytowania przejęć nawet do 4 mld euro (15 mld zł). Trzeba mieć nadzieję, że ten koszmar się nie spełni.
Na ile zostaną wycenione akcje? Wiele lat temu, gdy pracownikom przydzielono akcje, pierwsze transakcje odbyły się po 155 zł. Ci co sprzedali osiągnęli najwyższe profity. Pieniądze te ulokowane
w równie ryzykowne instrumenty mogły dać profity, o których obecni akcjonariusze mogą tylko marzyć. Obecnie transakcje odbywają się w przedziale 370-390 zł. Nie przypuszczam, aby ta cena nie obejmowała dywidendy. Dla porównania podam, że 3 tygodnie przed ofertą Synthosa transakcje przeprowadzano po 17 zł, a w ofercie publicznej sprzedano po 37 zł. Na ile więc mogą być wycenione akcje PZU? Prawdopodobnie po 500 poszłyby jak woda. Prezes wycenił wartość firmy nawet na 48 mld, czyli 550 zł/akcję.
Mówi się o cenie 300 zł. Byłaby to jednak bardzo nierozważna decyzja. Wiadomo, że jeśli cena zostanie ustalona na 292 zł, to Eureko nie ma prawa głosu. Ktoś stwierdził, że będzie to największa firma na giełdzie. Na początek zajmie 3 pozycję, lecz w perspektywie lat spadek poza WIG5 jest raczej oczekiwany.
Czy należy zatem akcje kupić?
Ocena przedstawiona powyżej nie może być przeszkodą. Jest to mglista alternatywa. Teraz mamy do czynienia z realnymi wynikami spółki osiąganymi w chwili obecnej. Można spodziewać się zleceń znacznie powyżej 300 tyś inwestorów. Wszelkie fundusze wejdą mocno w ofertę i jedynym oczekiwaniem będzie, aby przydzielono im dużo akcji. System sprzedaży, gdzie można złożyć zlecenie jedynie na 10 000 zł nie generuje kosztów kredytowania. Wystarczy wziąć dwa debety po 10 000zł na rodzinę. Podam dla przykładu kalkulację kosztów debetu według warunków jakie oferuje mój bank. Dziesięciodniowy debet 10 000 zł daje odsetki 37 zł. Dwa debety to 74 zł, czyli koszt niewielki. Jednak będą redukcje.
Co poniektórzy uchylili rąbka tajemnicy. Sugeruje się, że drobni dostaną pulę 6 mln akcji, czyli poniżej 2 mld zł. Ze SP dochodzą głosy, że pula może być zwiększona o dalsze 5%. Można ocenić, że dla funduszy emerytalnych przydzielona będzie pula poniżej 1 mld. To tylko wstępna prognoza,gdyż niektórzy straszą, że PZU może zapełnić portfel funduszy emerytalnych nawet pod 40% aktywów. Wszystko wskazuje jednak, że w portfelu OFE PZU będzie spółką jedną z wielu.
Jestem zdania, że ustalona cena będzie wynosić dokładnie 292 zł. Cena została wynegocjowana po analizie dwóch dużych instytucji:Goldman Sachs wynajęty przez Eureko i Nomura ze strony SP. Podniesienie ceny do 300 zł oznaczałoby darowiznę ponad 151 mln zł dla Eureko. Naraziło by to SP na ataki. Jeśli przejdzie cena minimalna, to może być to duży prezent dla drobnych inwestorów. Nasuwa się analogia do sytuacji ze sprzedaży Banku Śląskiego. Tam podobnie cena sprzedaży wyznaczona była kilka miesięcy wcześniej, a w tym czasie indeksy poszły do góry, co bardzo uatrakcyjniło ofertę.
Jednak jest pewien element, który należy podkreślić. Negocjacje z Eureko prowadzono w okresie, gdy giełda wstawała z kolan. Efekt jest taki, że porażkę z przed wielu lat przekuwa się obecnie w niesamowity sukces. Jeśli cena zostanie ustalona na minimalnym poziomie, to można to określić jednym zdaniem:Koniec świata.
Życzę zysków
topol2

czwartek, 1 kwietnia 2010

Dlaczego nie mieliśmy recesji?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Wielkość obecnie wydawanych środków unijnych daje roczną wartość oczekiwaną na poziomie 20 mld zł.  Łącznie ze środkami własnymi firm daje wielkość 30 mld zł. Czyli jest to blisko 3% PKB. To ściąga kapitał obcy, który dokłada około 2% PKB. Czyli mamy 5% PKB za friko. Znaczną wielkość tych środków absorbują firmy giełdowe. Są to wielkości znacznie większe w porównaniu z firmami z poza tego kręgu.  Są symptomy ożywienia. Najlepsze dane winny być w lecie i wtedy może dojść do korekty. To jest tylko moje pesymistyczne nastawienie, gdyż z natury jestem ostrożny.
O trendzie nie ma sensu dyskutować, gdyż jest to niepotrzebne bicie piany. Obecnie najważniejszym tematem są wybicia. Zaczynają mieć znaczenie firmy, których los jest sciśle związany z dobrą koniunkturą, również koniunkturą na giełdzie. Dzisiaj mogły zaskoczyć obroty. Ujawniła się podaż.  Może jest to związane z tym, że po dobrym otwarciu oczekiwano spadków.  Nadchodzi jeden z bardziej pogodnych miesięcy.
Ale najważniejszym tematem są Święta.
Życzę wszyskim Wesołych Świąt.
                                                     topol2

sobota, 27 marca 2010

Chiny

Proponuję zwrócić uwagę na fakt, którego nikt nie skomentował. 19 marca, w dniu wygasania instrumentów pochodnych w ostatniej godzinie obroty wyniosły 3,2 mld zł. Instytucja którą podejrzewano o manipulację dokonała obrotu o wartości 0,58 mld , czyli niewiele. Kto więc zrobił obroty na pozostałe 2,6 mld zł? Podejrzewam, że zarówno OFE jak i TFI mają zakaz przyłączania się do pompowania rynku. Fundusze wszelakie są dla ich właścicieli żyłą złota i w głowie się nie mieści aby ich udziałowcy pozwolili swoim zarządzającym na jakąś aferę, co mogłoby skutkować nawet utratą koncesji.
Czy nie mamy do czynienia z wykorzystaniem tego zwiększonego obrotu na wejście w rynek?  Każdy chyba widzi, jak wiele wielkich graczy jest zainteresowanych naszym rynkiem. Ciekawe jest to, że wszyscy uczestnicy spodziewają się od dawna korekty, czyli zmniejszają pozycje. Kto więc kupuje? Kupują  ci, którzy są całkowicie  niewidoczni i muszą mieć duży kapitał, skoro zbierają całą podaż.

Jeden rzut oka na rynek chiński przez pryzmat giełdy w Szanghaju- B-Shares. Jest to szczególna giełda, gdyż została stworzona tylko z myślą o inwestorach zagranicznych i sami Chinczycy nie mają zezwolenia na inwestowanie na tej giełdzie. Handlują tam duże instytucje i gracze zachodnich rynków. Nie można więc podejrzewać, że rynek jest napompowany przez nieświadomych miejscowych graczy.

Jak można zauważyć na wykresie, rynek jest całkowicie nieskorelowany z rynkami światowymi. Największe wzrosty miały miejsce w latach 2000-2001, czyli w okresie kiedy na świecie panowała bessa. Natomiast spadki zakończyły sięz początkiem 2006, czyli w momencie, kiedy hossa na świecie była w pełnym biegu. Zielona linia, to poziom 240 pkt, jaki został wyznaczony w maju 2001, czyli 9 lat temu. Wtedy prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z przewartościowaniem rynku. Obecny poziom indeksu B-Shares jest prawie taki sam. Czy coś zmienilo się od maja 2001?  Troszkę. PKB Chin wzrósł w tym czasie prawie trzykrotnie. Zwracam uwagę, że gdy my mamy 5% wzrost PKB, to nasze firmy giełdowe  z reguły notują wzrost przychodów ponad 30%. Ile więc urosły w tym czasie chińskie firmy? 10,20 razy?
Indeks B-Shares jest natomiast na tym samym poziomie co 9 lat temu. Jak długo to potrwa? Czy sprężyna nie jest dostatecznie napięta?
Czego należy oczekiwać za 5 lat? PKB Chin winien w tym czasie wzrosnąć o 100%. To nie jest prognoza. To jest fakt, którego w żaden sposób nie da się uniknąć. Są jeszcze Indie.Będą zawirowania na rynku towarowym. Istnieje możliwość wystąpienia wielkich baniek spekulacyjnych, szczególnie na rynku miedzi, gdzie cykl inwestycyjny w zwiększenie produkcji jest niesamowicie długi. Proszę zwrócić uwagę, że jeden niewielki czynnik, czyli susza w Indii spowodowała spekulacyjny trzykrotny wzrost cen cukru. Teraz jednak cena dochodzi do realnego poziomu.
 Dziwi zatem fakt, że świat jest ślepy i nikt w chwili obecnej nie myśli o rozwiązaniu problemów, które są nieuniknione za parę lat. Aż strach pomysleć, jakie problemy mogą się narodzić.

Na rynku walutowym szykuje się zmiana trendu na parze Eu/$. Obecne niewielkie odbicie prawdopodobnie przerodzi się w trwały trend wzmocnienia euro.
Ponownie zwracam uwagę, że jedynie twarde inwestowanie bez strachu o korektę daje właściwe rezultaty. Przecież od maja, czyli od momentu kiedy ciągle głosi się korektę, można było osiągnąć największe zyski.
Tego życzę wszyskim
                                            topol2

środa, 24 marca 2010

Wydarzenia

Parę słów o PKO BP. Dlaczego o PKO? To będzie poniżej:


Najpierw trzeba wyliczyć na ile inwestorzy wyceniają koncesje Petrolinwestu. Zgodnie z raportem rocznym, zobowiązania Petrolinwestu wynoszą około 750 mln zł. Głównie są to kredyty. W marcu 2010 zobowiązania powiększono o około 300mln zł. Do tego należy dodać wartość rynkową akcji. Sumarycznie wartości te winny być pokryte przez wartość koncesji na wydobycie, gdyż dane z działalności gospodarczej należy co najmniej pominąć. Można wyliczyć, że inwestorzy spodziewają się wartości perspektywicznej tych koncesji na 1,5 mld zł. Teraz właśnie wkroczył Total. Przejmują prawie 50% interesu za darmo. Interesu, w który wpakowano miliardy. Oczywiście, musiało być to uznane za pełny sukces. Aż ciśnie się na język stwierdzenie: jaka piękna katastrofa! Sukces jest, gdyż może odroczyć wyrok o wiele tygodni. Są jednak warunki do spełnienia. Zagraniczna instytucja, która udzieliła kredytu walutowego 116 mln zł( oprocentowane w skali 19,6% !!!!)posiada zastaw na złożach OTG. Umowa z francuzami wejdzie w życie, jeśli zastaw będzie zwolniony. Chciałem zapytać: dlaczego zastaw mieliby zwolnić? Czy te 116 mln mają olać? Kto da im inny zastaw? Czy to porozumienie jest realne?
Jeśli Total rozpocznie wiercenie, to efektów można się spodziewać po wielu, wielu latach. Być może będzie to kilkanaście lat. Zobowiązania Petrolinvestu przekroczyły prawdopodobnie 1 mld zł.
Roczne odsetki gigantyczne. Za 2009 spółka wykazała straty ponad 400 mln zł. Jednak w tym roku straty mogą być co najmniej wielkie.. Śnieżna kula narasta. A zyski? O zyskach może marzyć jedynie Total.

Dlaczego PKO BP? Udzielił Petrolinvestowi niecałe 300 mln kredytu. Część tego kredytu refinansował BGK. Posiadają zastaw na aktywach głównego akcjonariusza. Niestety, ja nie wiem na jakich aktywach. Jeśli jest to Bioton to mogą być niezłe igrzyska.
Trzeba teraz wspomnieć, jak gigantyczne pieniądze wpakowali akcjonariusze na powstanie firmy, jak gigantyczne pieniądze pompuje się w kupno tych akcji na każdej sesji. Dlatego należy zaapelować do inwestorów, aby dali żyć swoim rodzinom. Hazard ma swoje granice.

Nie wiem, czy gdziekolwiek nie pomyliłem się w kalkulacji, gdyż moje wnioski wynikają z oględnej analizy raportu. Ten tekst nie może być rekomendacją, lecz jedynie inspiracją do analitycznego myślenia. Jednak moje przekonania są jednoznaczne.

Zacząłem obserwację Midasa. Można myśleć, że fundusz działa kiepsko. Zadłużenie. Kto je spłaci w kontekście działalności funduszu? Jednak Centernet wyrasta na giganta. Porównując wyniki skonsolidowane i jednostkowe można wierzyć w Centernet. Dlatego zdziwienie mógł wywołać fakt, że oddają Centernet za 17,6 mln akcji Mediatela. Tym samym, jedną akcję Mediatela można by wycenić na 35 zł. To tylko pozory. Powstał tandem:Centernet, Mediatel, Magna. Magna ma koncesję na telewizję komórkową. Czy powstanie silny tandem?
W swojej wycenie rynek mówi, że zdecydowanie nie powstanie.
A ja jednak myślę inaczej i do tego myślenia podchodzę najbardziej ostrożnie.

Pozdr

                                                             topol2

sobota, 20 marca 2010

Istotne rzeczy, czyli trochę historii.

Myślę, że historia ma teraz znaczenie. Zachowania ludzi nie zmieniają się od wieków. W czerwcu 1992 r po 2-miesięcznej obserwacji, zafascynowałem się giełdą. Otworzyłem rachunek. W tym momencie spotkałem w biurze maklerskim pewnego pana, który zlecał sprzedaż wszystkich akcji. Zapytałem go, czy warto, bo ceny są horrendalnie niskie. Odpowiedział mi, że on to obserwuje od początku i wie na pewno, że to będzie spadało zawsze. Wtedy właśnie rozpoczął się wzrost, który w konsekwencji wywindował Wig z poziomu 615 do 20 700. W pierwszych 2 miesiącach spotkałem 2 inwestorów, którzy tak jak ja oczekiwali niesamowitych wzrostów. Co stało się z nimi? Zarobili po 100% i zniknęli z rynku. Ten bardziej rozsądny wybrał pieniądze i kupił sobie Cinqecento. W marcu 1994 zakupiłem w hurtowni 50 książek M. Wojewódki, która doskonale odzwierciedlała sytuację, jaka panuje w szczycie hossy na nowym rynku. Żona pomagała mi, aby robić w tych książkach zakładki i podkreślać to, co jest ważne. Usiłowałem rozdawać te książki darmo. Nagle, okazało się, że ci którzy kierowali się wcześniej moim zdaniem nie chcieli ze mną rozmawiać. Niektórzy przyjęli książkę od niechcenia.
Na samym dnie bessy usiłowałem rozmawiać z ludźmi. Znowu nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Wtedy jeden z nich powiedział mi: to już nigdy nie będzie rosło. Wpłynęło to na mnie, jak płachta na byka.
W każdym szczycie hossy pojawiają się ci sami ludzie, którzy chcą kupić, na ogół długoterminowo. Przetrzymują całą bessę, a gdy występuje pierwszy impuls hossy, już po 7-10% likwidują pozycje „ na zawsze”. To jest niesamowicie niewytłumaczalne. Na samym szczycie wszyscy chcą kupić, a na dnie mamy wyłącznie sprzedających.
Nieraz czytam zdanie:” kiedyś byłem laikiem, ale teraz zdobywam doświadczenie”.
To jest kłamstwo. Jeśli ktoś był mięsem armatnim na początku, to będzie tak zawsze, dokąd nie zacznie pracy od fundamentów. Rynek nikogo nie uczy, rynek ogłupia. Nic się nie powtarza, dlatego nigdy nie można mówić o doświadczeniu.
Jak się zachowują analitycy? Przez pierwszy rok hossy prawie wszyscy mówią, że jest to jedynie krótkotrwałe odbicie. Na ogół oczekują spadku o połowę poniżej poprzedniego dna.
Kieruję się przede wszystkim analizą techniczną NAT. Jednak analiza techniczna nie istnieje bez analizy fundamentalnej. Jeśli ktoś nie analizuje fundamentów, to nie wie dokąd idziemy.
Powtarzam jak mantrę: Nigdy dotąd nie przeżyliśmy tak niesamowitej bessy, kiedy firmy rozwijały się fundamentalnie. W poprzednich bessach, spadek obrotów firm odbywał się przy oprocentowaniu kredytów od 32% w górę. Teraz mamy zdecydowanie mniej, a za 4 lata będziemy pożyczać na 4-5%. To jest motyw główny. Towarzyszy temu niesamowity napływ kapitału. Wspomnę tylko o fakcie, że fundusz emerytalny z Norwegii zainwestował na GPW dopiero 2 mld złotych, a była decyzja, że mieli zainwestować 2 mld USD. To państwowy fundusz, dlatego mamy dane. Myślę, że są setki funduszy emerytalnych, które u nas inwestują, ale nie mają obowiązku informować, gdyż są prywatne, jak prawie wszystkie fundusze emerytalne na świecie.
Czego można oczekiwać?
Usłyszałem kuriozalne zdanie kogoś, który nagle stwierdził, że hossa się kończy. Niesamowite jest to, że wcześniej ani razu nie zauważył, że była hossa. Czyli kończy się coś, co nigdy nie istniało?
Około lata, stanie się faktem, że kryzys przestał istnieć. Oczywiste jest, że prawie wszyscy czekają na dalszy ciąg kryzysu. Naturą kryzysu jest fakt, że nikt go nie widzi. Dlaczego akurat teraz miały by się sprawdzić oczekiwania większości na dalszy ciąg kryzysu?
Lato będzie ujawnianiem niesamowicie dobrych perspektyw. Wtedy właśnie musi być pierońska korekta. Można jednak oczekiwać, że Wig20 nie spadnie poniżej 2 500 pkt.

Ponieważ post nie zawiera żadnych niesamowitych faktów które wystąpiły teraz na rynku, napiszę już za dwa dni.

Pozdr

                                                                          topol2

niedziela, 14 marca 2010

Doczekamy się cywilizacji?

Proponuję zwrócić uwagę na wpływ stóp procentowych. Jak to wyglądało w USA?

Poprzednia hossa 2003, wymuszała ciągłe podnoszenie stóp. Od początku 2003 stopy były regularnie podnoszone aż do poziomu powyżej 5%. Przy tych stopach zostali położeni na łopatki ci nabywcy nieruchomości, którzy mieli słabą zdolność kredytową. Już wtedy Fed dostał informacje, że mleko się wylało w 2006  r. Stopy pozostawiono bez zmian długi czas, aż do momentu, gdy kryzys został zauważony przez rynek. Dokładnie, z dniem rozpoczęcia bessy zaczęto obniżać stopy agresywnie. Aż 6-krotnie obniżka była wyższa od minimalnej. Ostatnia obniżka do zera została podjęta w grudniu 2008, czyli w momencie apogeum kryzysu. Wygląda to trochę książkowo. Jest pytanie, czy nie można było robić to chociaż kwartał wcześniej? Myślę, że nikt nie jest jasnowidzem.
Jak było u nas?
U nas było  trochę inaczej:
Od rozpoczęcia kryzysu, który początkowo był niewidoczny, stopy były regularnie podnoszone zgodnie z zasadami "ekonomii inaczej". W połowie 2008, czyli  blisko apogeum kryzysu, gospodarka dostała w mordę po raz ostatni. Nie można było dalej podnosić stóp procentowych, gdyż świat patrzył i nie można było robić wiochy. Jednak okazało się, że  to wszystko to pikuś. Nie takie ciosy dostawaliśmy w okolicach 2000, czy 1990. Wtedy to były kryzysy nieporównywalne z obecnym i tamta odporność zaowocowała obecnie.
Proszę zwrócić uwagę, że w okresie rozkwitu, który skończył się w 2007 r, przy silnie wzrastającym popycie na wszystko, stopy były obniżane, co wpłynęło na obniżenie inflacji. Na początku 2006 inflacja spadła poniżej 0,5% i to w okresie rozkwitu. Poddaje to w wątpliwość, który z czynników ma większy wpływ na inflację: popytowy, czy kosztowy.
Absolutnie nie wierzę, aby rosła inflacja na świecie. U nas zapewne zagra czynnik umacniania się złotego, co może wymusić obniżkę stóp. Nie trzeba tłumaczyć, jakie ma to znaczenie dla młodych ludzi. Dla wielu może spełnić się sen o własnym domu. Rozwój technologiczny da tym ludziom sprzyjające otoczenie gospodarcze.
Jeszcze w okolicach XVIII w trzeba było 100 lat, aby podwoić liczbę technologii, jakimi dysponowała ludzkość.Według naukowców, obecnie liczba nowych technologii podwaja się co roku. W chwili obecnej świat jest w stanie wyprodukować wiele, bardzo wiele.
Mieliśmy kryzys, a gospodarka reaguje na kryzys, jak organizm na grypę, czyli się uodparnia.
Jeśli ktoś się sparzył, to dmucha na zimne i z takim zjawiskiem mamy teraz do czynienia.
Są pewne czynniki hamujące. Myślę o pełnej wymienialności złotego. Banki wyznaczają spread walutowy, czyli różnicę między kupnem a sprzedażą waluty nawet do 13%. Te koszty są kuriozalne. Oznacza to, że 87% waluty jest wymienialna, a pozostałe 13% ulega umorzeniu. Aż prosi się, aby GPW umożliwiła pełną wymianę przynajmniej 3 walut. Oznaczałoby to wprowadzenie do obrotu 3 walorów w sferze realnej i nie chodzi o kontrakty walutowe . Posiadacze kredytów hipotecznych winni mieć możliwość zakupu waluty z dokładnością do 4 miejsca po przecinku i zapłaty raty kredytu jednym kliknięciem, tak jak tego wymaga poziom cywilizacji. Coś w tym temacie drgnęło, gdyż jeden z banków wprowadził taką możliwość. Jednak minimalna transakcja wyznaczona na  5 000 euro wyklucza drobnych, którzy kupili dom czy mieszkanie. Myślę, że granica 100 euro załatwiłaby problem na zawsze.
Co działo się, gdy kryzys zaczął istnieć? Początkowa faza objawiała się tym, że zaczęli się produkować wielcy guru, którzy zaczęli przewidywać kryzys po fakcie. Później, na każdym forum giełdowym mieliśmy po kilkuset takich proroków. Obecnie już prawie każdy uczestnik rynku jest prorokiem drugiej fali kryzysu. Każdy chce mieć złoto.
Ja myślę, że jest nierealne, abysmy zaczęli kupować chleb za złoto lub muszelki.
Gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz. Tak jest od paru tysięcy lat.
Takim najgorszym pieniądzem jest teraz euro, który staje się siłą.
Psy szczekają o kryzysie, gospodarka idzie dalej.
Pozdr
                                topol2

Spotykają się dwaj analitycy:
-Ja przez ten kryzys wogóle spać nie mogę.
-A ja śpię jak niemowlę.
-Jak to, jak niemowlę?
-Całą noc płaczę, a przed sesją robię w gacie.

sobota, 6 marca 2010

Fundamenty rynku

Na początku poprzedniej hossy rynek był straszony. Największym straszakiem (oprócz słabości budżetu)  była groźba, że cena ropy przekroczy 34 $ za baryłkę. Po przekroczeniu tej bariery mieliśmy mieć Armagedon, krach, ruiny i zgliszcza. Teraz straszą nas słabością strefy Euro.
Proponuję przeanalizować wykres euro/frank:

sobota, 27 lutego 2010

Załamanie oczekiwań?

Mieliśmy ostatnio następną próbę dołowania rynku. Niewiara we wzrosty nadal jest ogromna. Jednak jest popyt. Popyt, który opisałem parę miesięcy temu w poście "Jaki czynnik najważniejszy" jest na posterunku przy każdej próbie zdołowania rynku. Jednocześnie doświadczyliśmy nowego zjawiska które nigdy dotąd nie występowało na naszym rynku. Krótkiemu kryzysowi na rynku akcji towarzyszyło silne umocnienie naszej waluty.

sobota, 20 lutego 2010

Jest już kierunek

Fed dał sygnał. Podniósł stopę, która nie ma obecnie żadnego znaczenia dla gospodarki. Dotyczy tylko banków, a banki posiadają obecnie znaczną nadpłynność.
W przeszłości, wraz z rozpędzaniem się gospodarki podnoszono stopy procentowe, aby nie dopuścić do przegrzania. Zjawisko to jest tak oczywiste, że nikt chyba nie wyobraża sobie hossy bez regularnego podnoszenia stóp. Tak jest na całym świecie i nigdy nie będzie inaczej.

sobota, 13 lutego 2010

Jak wielka korekta?

Korekta była zapowiadana przez wszystkich analityków od maja. Cały czas wywoływano korektę, która nie chciała nastąpić. Jednomyślność nie wystarczyła. Oczekiwano na znaczący sygnał. Taki sygnał nastąpił z rynków światowych. Wytworzyła się tak fatalna atmosfera, że mogła przyprawić o gęsią skórkę najbardziej odpornego inwestora. Zarządzający aktywami rzucili na rynek chyba wszystko, co mieli z W20. Na pewno czekali na ten moment, wszakże na kontraktach można było dzięki temu zarobić.

wtorek, 19 stycznia 2010

Norma

Na rynku nic się nie dzieje. Po powolnym i siłowym przejściu przez opory rynek utrwala trend. Siłą rynku jest oczekiwanie na spadki, które miałyby nastąpić na koniec stycznia. Ale zawsze po pokonaniu oporów uczestnicy rynku oczekują spadków. Jest to bardzo dziwne. Można to uzasadnić jedynie tym, że na rynku prawie nikt nie stosuje reguł technicznych. Ponownie zwracam uwagę na fakt, że gdyby rynek był skazany na zwałę, to żadna branża, ani żaden segment rynku nie pokonałby ważnych oporów. Tymczasem, przez ostatnie 6 miesięcy mieliśmy festiwale przełamań na większości rynków  świata.
Teraz należy mieć tylko nadzieję, że wzrosty nie przyspieszą, oraz że obroty nie będą znacząco rosły. W hossie zarabiają przede wszyskim ci, którzy inwestują na długi termin i nie zabawiają się małymi gierkami. Oczywistym jest, że należy czasami wyjść z jednego papieru, aby wejść w inny. Ostatnim takim przykładem był Cormay. Fatalna informacja fundamentalna spowodowała mini panikę. Dane dotyczące przejmowanej firmy pozwalają wnioskować, że przez długi czas można oczekiwać kiepskich raportów do czasu, aż firma przejęta zostanie wyprowadzona na prostą.
Pozdr
            topol2
PS
Rynek amerykański na chwilowych oporach. W okresie  publikacji wyników  jest reguła, że jeden dzień jest zły, a nastepny dobry. Mam nadzieję, że jutro będzie zły dzień.  Tylko tak trend może się ustalić. Nie ma nic gorszego niż nadmierny optymizm. Dlatego życzmy sobie jutro złego dnia.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Sytuacja na świecie.

Chciałem ponownie zwrócić uwagę na sytuację indeksów światowych. W chwili obecnej utrwala się przebicie linii trendów. Przy podejsciu indeksów do tych oporów mieliśmy zatrzymanie, które było związane z tymi oporami. Objawiało się to powstaniem krótkoterminowych trendów horyzontalnych. Nastąpiło po tym przebicie oporów i powolny wzrost. Zachowana została zasada przebywania minimum 3 dni powyżej linii trendu. Szczególne jest zachowanie się segmentu nowych technologii, które jest od lat traktowane przez analityków jako wyznaczenie kierunku.Nasdaq100 przebił nie tylko linię trendu spadkowego, ale również wieloletni opór:

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Jak powstaje efekt stycznia?

Geneza efektu stycznia jest prosta. Banki inwestycyjne i duże fundusze mają system rozdziału kapitału na poszczególne rynki w systemie rocznym. W styczniu rozdziela się kwoty na poszczególne segmenty, o czym wiedzą inwestorzy. Trochę to dziwne, ale tak to działa. Teraz rozdziela się kwoty. Rok temu nie było atmosfery do strategicznych inwestycji. Wydaje się, że pieniądze muszą iść na rynki rozwijające się. Inwestowanie w gospodarki rozwinięte należy ocenić jako słabo rokujące. Oczywiście, że nie wszyskie segmenty rynków rozwiniętych należy źle oceniać. Wystarczy podać przykład segmentu internetowego Ameryki:



piątek, 1 stycznia 2010

Opory

Kilka ważnych indeksów znalazło się w newralgicznych punktach. Co prawda opory zostały przełamane, ale skala przełamania jest bardzo nieznaczna.






Zastrzeżenie

Treści zawarte w blogu są wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autorów i w żadnym wypadku nie mogą być odebrane w kategorii rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715).

Jednocześnie wyrażamy pogląd, iż każda inwestycja winna być oparta o wizję inwestora. Inwestowanie bez takiej wizji naraża na otrzymanie kopa od rynku.