sobota, 27 marca 2010

Chiny

Proponuję zwrócić uwagę na fakt, którego nikt nie skomentował. 19 marca, w dniu wygasania instrumentów pochodnych w ostatniej godzinie obroty wyniosły 3,2 mld zł. Instytucja którą podejrzewano o manipulację dokonała obrotu o wartości 0,58 mld , czyli niewiele. Kto więc zrobił obroty na pozostałe 2,6 mld zł? Podejrzewam, że zarówno OFE jak i TFI mają zakaz przyłączania się do pompowania rynku. Fundusze wszelakie są dla ich właścicieli żyłą złota i w głowie się nie mieści aby ich udziałowcy pozwolili swoim zarządzającym na jakąś aferę, co mogłoby skutkować nawet utratą koncesji.
Czy nie mamy do czynienia z wykorzystaniem tego zwiększonego obrotu na wejście w rynek?  Każdy chyba widzi, jak wiele wielkich graczy jest zainteresowanych naszym rynkiem. Ciekawe jest to, że wszyscy uczestnicy spodziewają się od dawna korekty, czyli zmniejszają pozycje. Kto więc kupuje? Kupują  ci, którzy są całkowicie  niewidoczni i muszą mieć duży kapitał, skoro zbierają całą podaż.

Jeden rzut oka na rynek chiński przez pryzmat giełdy w Szanghaju- B-Shares. Jest to szczególna giełda, gdyż została stworzona tylko z myślą o inwestorach zagranicznych i sami Chinczycy nie mają zezwolenia na inwestowanie na tej giełdzie. Handlują tam duże instytucje i gracze zachodnich rynków. Nie można więc podejrzewać, że rynek jest napompowany przez nieświadomych miejscowych graczy.

Jak można zauważyć na wykresie, rynek jest całkowicie nieskorelowany z rynkami światowymi. Największe wzrosty miały miejsce w latach 2000-2001, czyli w okresie kiedy na świecie panowała bessa. Natomiast spadki zakończyły sięz początkiem 2006, czyli w momencie, kiedy hossa na świecie była w pełnym biegu. Zielona linia, to poziom 240 pkt, jaki został wyznaczony w maju 2001, czyli 9 lat temu. Wtedy prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z przewartościowaniem rynku. Obecny poziom indeksu B-Shares jest prawie taki sam. Czy coś zmienilo się od maja 2001?  Troszkę. PKB Chin wzrósł w tym czasie prawie trzykrotnie. Zwracam uwagę, że gdy my mamy 5% wzrost PKB, to nasze firmy giełdowe  z reguły notują wzrost przychodów ponad 30%. Ile więc urosły w tym czasie chińskie firmy? 10,20 razy?
Indeks B-Shares jest natomiast na tym samym poziomie co 9 lat temu. Jak długo to potrwa? Czy sprężyna nie jest dostatecznie napięta?
Czego należy oczekiwać za 5 lat? PKB Chin winien w tym czasie wzrosnąć o 100%. To nie jest prognoza. To jest fakt, którego w żaden sposób nie da się uniknąć. Są jeszcze Indie.Będą zawirowania na rynku towarowym. Istnieje możliwość wystąpienia wielkich baniek spekulacyjnych, szczególnie na rynku miedzi, gdzie cykl inwestycyjny w zwiększenie produkcji jest niesamowicie długi. Proszę zwrócić uwagę, że jeden niewielki czynnik, czyli susza w Indii spowodowała spekulacyjny trzykrotny wzrost cen cukru. Teraz jednak cena dochodzi do realnego poziomu.
 Dziwi zatem fakt, że świat jest ślepy i nikt w chwili obecnej nie myśli o rozwiązaniu problemów, które są nieuniknione za parę lat. Aż strach pomysleć, jakie problemy mogą się narodzić.

Na rynku walutowym szykuje się zmiana trendu na parze Eu/$. Obecne niewielkie odbicie prawdopodobnie przerodzi się w trwały trend wzmocnienia euro.
Ponownie zwracam uwagę, że jedynie twarde inwestowanie bez strachu o korektę daje właściwe rezultaty. Przecież od maja, czyli od momentu kiedy ciągle głosi się korektę, można było osiągnąć największe zyski.
Tego życzę wszyskim
                                            topol2

środa, 24 marca 2010

Wydarzenia

Parę słów o PKO BP. Dlaczego o PKO? To będzie poniżej:


Najpierw trzeba wyliczyć na ile inwestorzy wyceniają koncesje Petrolinwestu. Zgodnie z raportem rocznym, zobowiązania Petrolinwestu wynoszą około 750 mln zł. Głównie są to kredyty. W marcu 2010 zobowiązania powiększono o około 300mln zł. Do tego należy dodać wartość rynkową akcji. Sumarycznie wartości te winny być pokryte przez wartość koncesji na wydobycie, gdyż dane z działalności gospodarczej należy co najmniej pominąć. Można wyliczyć, że inwestorzy spodziewają się wartości perspektywicznej tych koncesji na 1,5 mld zł. Teraz właśnie wkroczył Total. Przejmują prawie 50% interesu za darmo. Interesu, w który wpakowano miliardy. Oczywiście, musiało być to uznane za pełny sukces. Aż ciśnie się na język stwierdzenie: jaka piękna katastrofa! Sukces jest, gdyż może odroczyć wyrok o wiele tygodni. Są jednak warunki do spełnienia. Zagraniczna instytucja, która udzieliła kredytu walutowego 116 mln zł( oprocentowane w skali 19,6% !!!!)posiada zastaw na złożach OTG. Umowa z francuzami wejdzie w życie, jeśli zastaw będzie zwolniony. Chciałem zapytać: dlaczego zastaw mieliby zwolnić? Czy te 116 mln mają olać? Kto da im inny zastaw? Czy to porozumienie jest realne?
Jeśli Total rozpocznie wiercenie, to efektów można się spodziewać po wielu, wielu latach. Być może będzie to kilkanaście lat. Zobowiązania Petrolinvestu przekroczyły prawdopodobnie 1 mld zł.
Roczne odsetki gigantyczne. Za 2009 spółka wykazała straty ponad 400 mln zł. Jednak w tym roku straty mogą być co najmniej wielkie.. Śnieżna kula narasta. A zyski? O zyskach może marzyć jedynie Total.

Dlaczego PKO BP? Udzielił Petrolinvestowi niecałe 300 mln kredytu. Część tego kredytu refinansował BGK. Posiadają zastaw na aktywach głównego akcjonariusza. Niestety, ja nie wiem na jakich aktywach. Jeśli jest to Bioton to mogą być niezłe igrzyska.
Trzeba teraz wspomnieć, jak gigantyczne pieniądze wpakowali akcjonariusze na powstanie firmy, jak gigantyczne pieniądze pompuje się w kupno tych akcji na każdej sesji. Dlatego należy zaapelować do inwestorów, aby dali żyć swoim rodzinom. Hazard ma swoje granice.

Nie wiem, czy gdziekolwiek nie pomyliłem się w kalkulacji, gdyż moje wnioski wynikają z oględnej analizy raportu. Ten tekst nie może być rekomendacją, lecz jedynie inspiracją do analitycznego myślenia. Jednak moje przekonania są jednoznaczne.

Zacząłem obserwację Midasa. Można myśleć, że fundusz działa kiepsko. Zadłużenie. Kto je spłaci w kontekście działalności funduszu? Jednak Centernet wyrasta na giganta. Porównując wyniki skonsolidowane i jednostkowe można wierzyć w Centernet. Dlatego zdziwienie mógł wywołać fakt, że oddają Centernet za 17,6 mln akcji Mediatela. Tym samym, jedną akcję Mediatela można by wycenić na 35 zł. To tylko pozory. Powstał tandem:Centernet, Mediatel, Magna. Magna ma koncesję na telewizję komórkową. Czy powstanie silny tandem?
W swojej wycenie rynek mówi, że zdecydowanie nie powstanie.
A ja jednak myślę inaczej i do tego myślenia podchodzę najbardziej ostrożnie.

Pozdr

                                                             topol2

sobota, 20 marca 2010

Istotne rzeczy, czyli trochę historii.

Myślę, że historia ma teraz znaczenie. Zachowania ludzi nie zmieniają się od wieków. W czerwcu 1992 r po 2-miesięcznej obserwacji, zafascynowałem się giełdą. Otworzyłem rachunek. W tym momencie spotkałem w biurze maklerskim pewnego pana, który zlecał sprzedaż wszystkich akcji. Zapytałem go, czy warto, bo ceny są horrendalnie niskie. Odpowiedział mi, że on to obserwuje od początku i wie na pewno, że to będzie spadało zawsze. Wtedy właśnie rozpoczął się wzrost, który w konsekwencji wywindował Wig z poziomu 615 do 20 700. W pierwszych 2 miesiącach spotkałem 2 inwestorów, którzy tak jak ja oczekiwali niesamowitych wzrostów. Co stało się z nimi? Zarobili po 100% i zniknęli z rynku. Ten bardziej rozsądny wybrał pieniądze i kupił sobie Cinqecento. W marcu 1994 zakupiłem w hurtowni 50 książek M. Wojewódki, która doskonale odzwierciedlała sytuację, jaka panuje w szczycie hossy na nowym rynku. Żona pomagała mi, aby robić w tych książkach zakładki i podkreślać to, co jest ważne. Usiłowałem rozdawać te książki darmo. Nagle, okazało się, że ci którzy kierowali się wcześniej moim zdaniem nie chcieli ze mną rozmawiać. Niektórzy przyjęli książkę od niechcenia.
Na samym dnie bessy usiłowałem rozmawiać z ludźmi. Znowu nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Wtedy jeden z nich powiedział mi: to już nigdy nie będzie rosło. Wpłynęło to na mnie, jak płachta na byka.
W każdym szczycie hossy pojawiają się ci sami ludzie, którzy chcą kupić, na ogół długoterminowo. Przetrzymują całą bessę, a gdy występuje pierwszy impuls hossy, już po 7-10% likwidują pozycje „ na zawsze”. To jest niesamowicie niewytłumaczalne. Na samym szczycie wszyscy chcą kupić, a na dnie mamy wyłącznie sprzedających.
Nieraz czytam zdanie:” kiedyś byłem laikiem, ale teraz zdobywam doświadczenie”.
To jest kłamstwo. Jeśli ktoś był mięsem armatnim na początku, to będzie tak zawsze, dokąd nie zacznie pracy od fundamentów. Rynek nikogo nie uczy, rynek ogłupia. Nic się nie powtarza, dlatego nigdy nie można mówić o doświadczeniu.
Jak się zachowują analitycy? Przez pierwszy rok hossy prawie wszyscy mówią, że jest to jedynie krótkotrwałe odbicie. Na ogół oczekują spadku o połowę poniżej poprzedniego dna.
Kieruję się przede wszystkim analizą techniczną NAT. Jednak analiza techniczna nie istnieje bez analizy fundamentalnej. Jeśli ktoś nie analizuje fundamentów, to nie wie dokąd idziemy.
Powtarzam jak mantrę: Nigdy dotąd nie przeżyliśmy tak niesamowitej bessy, kiedy firmy rozwijały się fundamentalnie. W poprzednich bessach, spadek obrotów firm odbywał się przy oprocentowaniu kredytów od 32% w górę. Teraz mamy zdecydowanie mniej, a za 4 lata będziemy pożyczać na 4-5%. To jest motyw główny. Towarzyszy temu niesamowity napływ kapitału. Wspomnę tylko o fakcie, że fundusz emerytalny z Norwegii zainwestował na GPW dopiero 2 mld złotych, a była decyzja, że mieli zainwestować 2 mld USD. To państwowy fundusz, dlatego mamy dane. Myślę, że są setki funduszy emerytalnych, które u nas inwestują, ale nie mają obowiązku informować, gdyż są prywatne, jak prawie wszystkie fundusze emerytalne na świecie.
Czego można oczekiwać?
Usłyszałem kuriozalne zdanie kogoś, który nagle stwierdził, że hossa się kończy. Niesamowite jest to, że wcześniej ani razu nie zauważył, że była hossa. Czyli kończy się coś, co nigdy nie istniało?
Około lata, stanie się faktem, że kryzys przestał istnieć. Oczywiste jest, że prawie wszyscy czekają na dalszy ciąg kryzysu. Naturą kryzysu jest fakt, że nikt go nie widzi. Dlaczego akurat teraz miały by się sprawdzić oczekiwania większości na dalszy ciąg kryzysu?
Lato będzie ujawnianiem niesamowicie dobrych perspektyw. Wtedy właśnie musi być pierońska korekta. Można jednak oczekiwać, że Wig20 nie spadnie poniżej 2 500 pkt.

Ponieważ post nie zawiera żadnych niesamowitych faktów które wystąpiły teraz na rynku, napiszę już za dwa dni.

Pozdr

                                                                          topol2

niedziela, 14 marca 2010

Doczekamy się cywilizacji?

Proponuję zwrócić uwagę na wpływ stóp procentowych. Jak to wyglądało w USA?

Poprzednia hossa 2003, wymuszała ciągłe podnoszenie stóp. Od początku 2003 stopy były regularnie podnoszone aż do poziomu powyżej 5%. Przy tych stopach zostali położeni na łopatki ci nabywcy nieruchomości, którzy mieli słabą zdolność kredytową. Już wtedy Fed dostał informacje, że mleko się wylało w 2006  r. Stopy pozostawiono bez zmian długi czas, aż do momentu, gdy kryzys został zauważony przez rynek. Dokładnie, z dniem rozpoczęcia bessy zaczęto obniżać stopy agresywnie. Aż 6-krotnie obniżka była wyższa od minimalnej. Ostatnia obniżka do zera została podjęta w grudniu 2008, czyli w momencie apogeum kryzysu. Wygląda to trochę książkowo. Jest pytanie, czy nie można było robić to chociaż kwartał wcześniej? Myślę, że nikt nie jest jasnowidzem.
Jak było u nas?
U nas było  trochę inaczej:
Od rozpoczęcia kryzysu, który początkowo był niewidoczny, stopy były regularnie podnoszone zgodnie z zasadami "ekonomii inaczej". W połowie 2008, czyli  blisko apogeum kryzysu, gospodarka dostała w mordę po raz ostatni. Nie można było dalej podnosić stóp procentowych, gdyż świat patrzył i nie można było robić wiochy. Jednak okazało się, że  to wszystko to pikuś. Nie takie ciosy dostawaliśmy w okolicach 2000, czy 1990. Wtedy to były kryzysy nieporównywalne z obecnym i tamta odporność zaowocowała obecnie.
Proszę zwrócić uwagę, że w okresie rozkwitu, który skończył się w 2007 r, przy silnie wzrastającym popycie na wszystko, stopy były obniżane, co wpłynęło na obniżenie inflacji. Na początku 2006 inflacja spadła poniżej 0,5% i to w okresie rozkwitu. Poddaje to w wątpliwość, który z czynników ma większy wpływ na inflację: popytowy, czy kosztowy.
Absolutnie nie wierzę, aby rosła inflacja na świecie. U nas zapewne zagra czynnik umacniania się złotego, co może wymusić obniżkę stóp. Nie trzeba tłumaczyć, jakie ma to znaczenie dla młodych ludzi. Dla wielu może spełnić się sen o własnym domu. Rozwój technologiczny da tym ludziom sprzyjające otoczenie gospodarcze.
Jeszcze w okolicach XVIII w trzeba było 100 lat, aby podwoić liczbę technologii, jakimi dysponowała ludzkość.Według naukowców, obecnie liczba nowych technologii podwaja się co roku. W chwili obecnej świat jest w stanie wyprodukować wiele, bardzo wiele.
Mieliśmy kryzys, a gospodarka reaguje na kryzys, jak organizm na grypę, czyli się uodparnia.
Jeśli ktoś się sparzył, to dmucha na zimne i z takim zjawiskiem mamy teraz do czynienia.
Są pewne czynniki hamujące. Myślę o pełnej wymienialności złotego. Banki wyznaczają spread walutowy, czyli różnicę między kupnem a sprzedażą waluty nawet do 13%. Te koszty są kuriozalne. Oznacza to, że 87% waluty jest wymienialna, a pozostałe 13% ulega umorzeniu. Aż prosi się, aby GPW umożliwiła pełną wymianę przynajmniej 3 walut. Oznaczałoby to wprowadzenie do obrotu 3 walorów w sferze realnej i nie chodzi o kontrakty walutowe . Posiadacze kredytów hipotecznych winni mieć możliwość zakupu waluty z dokładnością do 4 miejsca po przecinku i zapłaty raty kredytu jednym kliknięciem, tak jak tego wymaga poziom cywilizacji. Coś w tym temacie drgnęło, gdyż jeden z banków wprowadził taką możliwość. Jednak minimalna transakcja wyznaczona na  5 000 euro wyklucza drobnych, którzy kupili dom czy mieszkanie. Myślę, że granica 100 euro załatwiłaby problem na zawsze.
Co działo się, gdy kryzys zaczął istnieć? Początkowa faza objawiała się tym, że zaczęli się produkować wielcy guru, którzy zaczęli przewidywać kryzys po fakcie. Później, na każdym forum giełdowym mieliśmy po kilkuset takich proroków. Obecnie już prawie każdy uczestnik rynku jest prorokiem drugiej fali kryzysu. Każdy chce mieć złoto.
Ja myślę, że jest nierealne, abysmy zaczęli kupować chleb za złoto lub muszelki.
Gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz. Tak jest od paru tysięcy lat.
Takim najgorszym pieniądzem jest teraz euro, który staje się siłą.
Psy szczekają o kryzysie, gospodarka idzie dalej.
Pozdr
                                topol2

Spotykają się dwaj analitycy:
-Ja przez ten kryzys wogóle spać nie mogę.
-A ja śpię jak niemowlę.
-Jak to, jak niemowlę?
-Całą noc płaczę, a przed sesją robię w gacie.

sobota, 6 marca 2010

Fundamenty rynku

Na początku poprzedniej hossy rynek był straszony. Największym straszakiem (oprócz słabości budżetu)  była groźba, że cena ropy przekroczy 34 $ za baryłkę. Po przekroczeniu tej bariery mieliśmy mieć Armagedon, krach, ruiny i zgliszcza. Teraz straszą nas słabością strefy Euro.
Proponuję przeanalizować wykres euro/frank:

Zastrzeżenie

Treści zawarte w blogu są wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autorów i w żadnym wypadku nie mogą być odebrane w kategorii rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715).

Jednocześnie wyrażamy pogląd, iż każda inwestycja winna być oparta o wizję inwestora. Inwestowanie bez takiej wizji naraża na otrzymanie kopa od rynku.